Wybierając się na roczną podróż do Ameryki Łacińskiej zamówiłyśmy Ushiemu tradycyjne adresatki w języku hiszpańskim z informacją, że jest z Polski, a jego właścicielami jest Laura, Alex, Julia. Uznałyśmy, iż łatwiej będzie znaleźć trzy białaski z imienia w danym rejonie. Oprócz tego na odwrocie wygrawerowałyśmy nasze numery telefonów i nazwę Instagrama.
Zawieszka z kodem QR z SAFEANIMAL. Po jej zeskanowaniu przekierowuje skanującego na profil z naszymi oraz Ushiego danymi. Safeanimal to międzynarodowa baza mikroczipów, w której zarejestrowałyśmy swojego psa.
Metalowa zawieszka ze skrytką. W środku zawinięty kawałek papierku, na którym napisałyśmy aktualny Meksykański numer telefonu.
Transporter – Jest azylem dla Ushiego, a jednocześnie w nim transportujemy jego rzeczy. Często, kiedy Ushi bał się fajerwerek, chował się właśnie do transportera. Torbę wzięłyśmy również do samolotu i Ushi podczas lotu w niej wypoczywał. Zmieściła się w przestrzeni pod nogami. Model zgapiony od podróży z pazurem o nazwie trixie.
Szelki i obroża – Szukałyśmy lekkich i giętkich (pakownych) szelek. Ważna było dla nas również szybki i prosty sposób zakładania. Korzystamy z popularnego modelu TrueLove z odblaskami, które kosztują około 80-90 zł. Zakupilismy je na AliExpress. Wybrałyśmy kolor pomarańczowy, aby kontrastował z czarną sierścią Ushiego i lepiej go uwidaczniał. Obrożę zakładamy rzadko na szybką toaletę i nie jest jakościowo na tyle dobra, by ją polecić.
Smycz – W podróż wzięłyśmy dwie smycze. Jedną automatyczną z 8 m linką, z której najczęściej korzystamy firmy, flexi z Niemiec. Jest bardzo porządna i wytrwała z nami wiele warunków i podróży. Wzięłyśmy jeszcze jedną awaryjną materiałową 3 m.
Płaszcz przeciwdeszczowy – Przydał się zwłaszcza podczas długich trekkingów w górach, gdzie czasami padało kilka godzin. Daje to komfort naszemu psu. Ushi nie lubi zbytnio deszczu i szybko się przeziębia. Swój kupiłyśmy w Meksyku, warto zainwestować w grubszy materiał. Cienki kapoczek się nie sprawdził przy poważniejszych ulewach.
Saszetka na smaczki – Codziennie pracujemy ze swoim psem i przeciw warunkujemy go, właśnie za pomocą smaczków. Saszetka na smaczki to jak smycz podczas spaceru – niezbędny jego element. Bardzo polecamy saszetkę firmy AniOne Wild variety
Kapok do pływania – Niemieckiej firmy Nobby Pet Shop, jesteśmy z niego bardzo zadowolone. Zamówiłyśmy go online za 30/40 zł.
W Meksyku odbyłyśmy konsultacje z weterynarzem odnośnie szczepień i profilaktyki przeciwpasożytniczej. Tak jak w Polsce, stosuje się tu tabletki firmy Bravecto oraz Nexgard Spectrę. Do wyboru są również obroże przeciwpchelne (niestety Ushi jest na nie uczulony).
Po sugestii weterynarza z Meksyku zdecydowałyśmy się na comiesięczną suplementację Nexgard Spectrą. Bravecto zabija zewnętrzne pasożyty (dopiero po ugryzieniu), ale ich nie odstrasza, więc was pupil może zostać pogryziony.
Podczas trekkingów zabieramy ze sobą mały zestaw dezynfekcyjny dla psa. W skład wchodzi spray do wyczyszczenia rany oraz żel zabezpieczający po jej zdezynfekowaniu. Taki zestaw Meksyku można zakupić w sklepie zoologicznym, bądź u weterynarza za około 50 zł.
W Polsce jak i w podróży stosujemy pastę do zębów, kosztuje około 45 zł. Jedno opakowanie starcza nam na okres około 4-5 miesięcy. Ma właściwości antybakteryjne, przeciwgrzybicze i dezynfekcyjne. Jeżeli wasz pies się skaleczy w jamie ustnej, dobrze jest mu ją zaaplikować profilaktycznie. Stosujemy ją w celu zniwelowania powstawania kamienia nazębnego.
Bandaż kohezyjny, niebieski wenflon, strzykawka 2 ml, igła, oraz lek w ampułce dexaven (glikokortykosteroid o silnym działaniu przeciwzapalnym, przeciwalergicznym), który możemy podać psu dożylnie bądź domięśniowo. To zestaw awaryjny w przypadku wstrząsu anafilaktycznego (reakcja alergiczna). Zabieramy go kiedy idziemy z Ushim na trekking do dżungli z oczywistych względów.
Szampon dla psa i ręcznik szybkoschnący – podczas podróży często Ushi z trekkingów wracał wysmarowany błotem, lubi też wytarzać się w zdechłej rybie. Mycie psa, zwykłymi ludzkimi szamponami, może być dla jego skóry, sierści i samopoczucia niekorzystne. Szampon hipoalergiczny kupiłyśmy u weterynarza w Meksyku. Ręcznik szybkoschnący dla psa służy nie tylko do wycierania, ale czasami jako legowisko w domu, knajpie czy samochodzie.
Obcinaczka do paznokci – w Polsce ani razu nie musiałyśmy Ushiemu obcinać pazurów. Samoistnie ścierały się podczas różnorodnych spacerów. Kiedy jednak zamieszkałyśmy na półtora miesiąca nad wybrzeżem w Meksyku i większość spacerów odbywała się po plaży, paznokcie należało obciąć. Kupiłyśmy standardowe obcęgi w sklepie zoologicznym. Ważne, aby odpowiednio przygotować i wprowadzić psa do procesu obcinania pazurów i nie robić tego na siłę.