NA MIEJSCU – WALUTA, TRANSPORT, BEZPIECZEŃSTWO

WYMIANA WALUTY NA MIEJSCU

BANK – Najbezpieczniejsze miejsce naszym zdaniem, jeżeli jedziecie gdzieś pierwszy raz i nie macie dużego doświadczenia w podróżowaniu. Kurs jest międzynarodowy i w takiej instytucji nie jesteście narażeni na oszustwo, dostaniecie pokwitowanie wymiany walutowej, minusem jest, że nie wytargujecie lepszego kursu.

LOTNISKO – często najmniej korzystny kurs, dlatego nie wymieniajcie tutaj całej sumy pieniędzy, tylko parę dolarów na taksówkę do miasta i posiłek. Też często oszukują.

LOKALNE „K A N T O R Y” – Może to być niebezpieczny gatunek dla nieświadomego turysty, ale nie musi. Plusem jest możliwość wytargowania się o lepszy kurs, minusem ryzyko oszustwa o, którym napiszemy niżej. 

Po pierwsze, warto przed wizytą w lokalnym kantorze zapoznać się z aktualnym kursem Narodowego Banku, aby móc się do niego odnieść. Na Bali w Kucie tabelki z kursami były narysowane długopisem, a czasami jej nie było, a kurs ekspedient podawał z głowy.

Po drugie należy „5” razy przeliczyć sumę pieniędzy – czy jest właściwa i zwrócić uwagę na nominały, czy aby zamiast 20 000 nie podłożono nam banknotu 2 000. Często również dostajemy dużo banknotów w małych nominałach, przez co łatwo można pomylić się w liczeniu.

Po trzecie uważajcie na oszustwo, którego padłyśmy ofiarą my same: ekspedient przelicza gotówkę i wręcza nam do sprawdzenia. Po naszym przeliczeniu i stwierdzeniu, że suma się zgadza, ekspedient mówi, że dla pewności musi przeliczyć gotówkę ponownie (właśnie w tym momencie wyciąga po kryjomu kilka banknotów i nas okrada, wręczając sumę z powrotem z nadzieją, że jej nie przeliczymy ponownie) i tak też zrobiłyśmy, nie przeliczyłyśmy kupki, bo przecież już to zrobiłyśmy. Kiedy zorientowałyśmy się kilka metrów dalej, że suma się jednak nie zgadza, wróciłyśmy do małego kantorka z miną wkurwionych oszukanych Polaków i ku naszemu zdziwieniu ekspedient bez słów od razu zwrócił brakujące nominały.

TAKSÓWKI I TUK TUKI

Często za pierwszy kurs przepłacimy, bo jesteśmy w całkowicie nowym otoczeniu, nie znając lokalnych cen. Ale dajcie sobie czas i zobaczycie, że codziennie będziecie mieli tendencję spadkową jeżeli chodzi o ceny tuk tuków czy taksówek. W Indiach często nam się zdarzało, że jak podawałyśmy nazwę miejsca docelowego, kierowca kłamał co do odległości i mówił, że zamiast 3 km jest np. 10, wyłudzając w ten sposób wyższą cenę. My w takich sytuacjach pokazywałyśmy kierowcy trasę i odległość na GoogleMaps i udawało się ubić targ korzystny dla nas i dla niego. Czasami mimo ustalonej ceny za kurs przed trasą po dotarciu do celu koszt przejazdu nagle rósł 5-krotnie. Według nas trzeba mieć w tym wszystkim balans i wiedzieć, w których sytuacjach odpuszczać a w których po prostu postawić granice. Dlatego w tym przypadku dałyśmy panu odliczoną i ustaloną kwotę, która była ustalona przed kursem i odeszłyśmy.

BEZPIECZEŃSWO

Świadomy turysta to bezpieczny turysta i z takim założeniem podróżujemy.

UBIÓR – Musimy mieć świadomość, że nasza garderoba możne być na drugim końcu świata dla kogoś wręcz obraźliwa. Jesteśmy grupą kobiet podróżujących do krajów 3 świata. Byłyśmy w Indiach, poruszałyśmy się lokalnymi środkami transportowymi, jadłyśmy w lokalnych knajpach i byłyśmy w miejscach, gdzie nie było żadnych turystów. 

Słyszałyśmy wiele okrutnych opowieści o gwałtach na turystkach o porwaniach i z pierwszej ręki o tym jak znajoma znajomej dostała maczetą w głowę jadąc na skuterze, ale – w krótkich spodenkach. 

Mimo tego, że było gorąco i chciałyśmy się opalić, przez cały miesiąc chodziłyśmy w długich spodniach, zakrywając przede wszystkim uda i kolana. Ubierałyśmy koszule zakrywające nasze ramiona i dekolt. Po co? Po pierwsze z szacunku do lokalnych przekonań i wartości, a po drugie ze względów bezpieczeństwa. 

W Indiach uwidocznienie tych partii ciała odbiera się jako przyzwolenie i prowokacja do czynności seksualnych. Może się wydawać niektórym, że obcięcie komuś głowy czy gwałt za pokazanie ramienia jest kuriozalne i nie potraktować tego poważnie. Ale halo moi drodzy jadąc do innej kultury, musimy mieć świadomość, że jesteśmy gośćmi. Możemy kogoś bardzo urazić, a jednocześnie narazić swoje zdrowie a czasami i życie. 

W Indonezji gdzie na niektórych wyspach są muzułmanie, również należy zakrywać ramiona i uda. Oczywiście są miejsca turystyczne, gdzie będziecie mogli się wykąpać w stroju kąpielowym i ubrać normalnie (Goa Indie). 

Ale pamiętajcie, że w krajach muzułmańskich, islamskich czy hinduskich odpadają: krótkie spodenki, bluzeczki na ramiączkach, obcisłe długie spodnie, obcisłe spódnice, dekolty. Zastąpcie je tunikami, przewiewnymi sukniami, spodniami alladynkami. Bluzki z krótkim rękawem są ok.

PIENIĄDZE – na pewno nie polecamy trzymać całości w jednym miejscu. Część najlepiej ukryć w plecaku, część w specjalnej saszetce przylegającej do ciała (można kupić w sklepach górskich czy podróżniczych). Inną część w tajemniczej kieszonce wszytej przez krawcową do spodni. W miejscach publicznych nie obnoście się z grubymi plikami banknotów. Najlepiej manewrować małymi nominałami.

PASZPORT i DOKUMENTY – my trzymamy je zawsze blisko siebie w saszetce czy podręcznej nerce. Kiedy w noclegu dostępny jest sejf, a miejsce wydaje się bezpiecznie, (kwestia intuicji) to czasami je tam zostawiamy. Zawsze bierzemy ze sobą x2 kserokopie wszystkich dokumentów (ubezpieczenia, paszportu i biletów) w razie kradzieży. Dobrze jest je też je zeskanować i wrzucić na wspólny dysk i w razie potrzeby wydrukować.
Polecamy wam też rządową aplikację mObywatel tzw. cyfrowy portfel na, której macie dostęp do swojego prawa jazdy, dowodu osobistego, recept i unijnego certyfikatu Cov-19. Można wystosować i dać osobie legitymującej kod QR.

DROGI SPRZĘT TELEFON, KAMERA, APARAT FOTOGRAFICZNY – dobrym sposobem jest zaklejenie nazw czy logo naszego firmowego sprzętu, aby jak najmniej przyciągały uwagę. Takich rzeczy po prostu należy pilnować i nigdzie nie zostawiać na wierzchu nawet na stoliku w restauracji. W okamgnieniu ktoś może przebiec i zwinąć nam telefon. Nie zostawiajcie też żadnego drogocennego sprzętu w aucie – w Meksyku z bagażnika skradziono nam drona, obiektyw i go pro. Bolesna nauczka na przyszłość.

PLECAK – niestety nad nim macie najmniejszą kontrolę. My w swoich trzymamy tylko szmatki, jakiś prowiant i śpiwory więc ogromnym łupem nie są.

KŁÓDKA albo ŁAŃCUCH ROWEROWY – polecamy zabierać ze sobą. Czasami pokoje hotelowe czy sejfy nie mają kluczy lub są zepsute. Wtedy możemy łatwo się zabezpieczyć.

LOKALNA AMBASADA – podczas wycieczek i trekkingów na własną rękę warto powiadomić miejscową ambasadę (często jest taka możliwość droga Internetową) o naszej zaplanowanej trasie.

RISERCZ PRZED ZWIEDZANIEM MIASTA — zapoznajcie się z topografią i dzielnicami zwiedzającego miasta, żeby przez przypadek wędrując nie trafić do niebezpiecznej dzielnicy. Taką sytuację miałyśmy w Bogocie w Kolumbii gdzie nieświadomie wyszłyśmy ze strefy turystycznej podążając jak zaczarowane kolorowymi uliczkami niechcący trafiając na ghetto. Dlatego, warto śledzić na mapie, gdzie aktualnie jesteśmy i być świadomym zagrożeń.

ZAUFAJ INTUICJI – jeżeli czujesz, że dana osoba miejsce lub grupa sprawia Ci dyskomfort i nie czujesz się bezpiecznie, zaufaj intuicji i odejdź, nie wsiadaj, znajdź inny nocleg.

Koszyk na zakupy